środa, 27 lutego 2013

Oscary 2013...

No i po Oscarach 2013, nie oglądałam, ale mam zamiar nadrobić. Tu w wielkim skrócie nominowani, wielcy wygrani i przegrani.
Najlepszy film
wygrany: Operacja Argo
nominowani: Nędznicy, Django, Poradnik Pozytywnego Myślenia, Życie Pi, Miłość, Wróg Numer Jeden, Bestie z Południowych Krain, Lincoln












Najlepszy aktor pierwszoplanowy
wygrany: Daniel Day-Lewis (Lincoln)
nominowani: Bradley Cooper (Poradnik Pozytywnego Myślenia), Danzel Washington (Lot), Hugh Jackman (Nędznicy), Joaquin Phoenix (Mistrz)










Najlepsza aktorka pierwszoplanowa:
wygrana: Jennifer Lawrence (Poradnik Pozytywnego Myślenia)
nominowane: Naomi Watts (Niemożliwe), Jessica Chastain (Wróg Numer Jeden), Quvenzhane Wallis (Bestie z Południowych Krain), Emmanuelle Riva (Miłość)










Najlepszy aktor drugoplanowy:
wygrany: Christoph Waltz (Django)
nominowani: Philip Seymour Hoffman (Mistrz), Robert De Niro (Poradnik Pozytywnego Myślenia), Tommy Lee Jones (Lincoln), Alan Arkin (Operacja Argo)











Najlepsza aktorka drugoplanowa:
wygrana: Anne Hathaway (Nędznicy),
nominowane: Amy Adamus (Mistrz), Helen Hunt (Sesje), Sally Field (Lincoln), Jacki Weaver (Poradnik Pozytywnego Myślenia)












Najlepszy reżyser:
wygrany: Ang Lee (Życie Pi)
nominowani: Steven Spielberg (Lincoln), Benh Zeitlin (Bestie z Południowych Krain), Michael Haneke (Miłość), David O. Russell (Poradnik Pozytywnego Myślenia)











POZOSTAŁE KATEGORIE:
Najlepszy scenariusz oryginalny: Django
Najlepszy scenariusz adaptowany: Operacja Argo 
Najlepszy film nieanglojęzyczny: Miłość
Najlepsza charakteryzacja: Nędznicy
Najlepsza muzyka oryginalna: Życie Pi
Najlepsza piosenka: Skyfall wykonawca Adele
Najlepsza scenografia: Lincoln
Najlepsze efekty specjalne: Życie Pi
Najlepsze kostiumy: Anna Karenina
Najlepsze zdjęcia: Życie PI
Najlepszy długometrażowy film animowany: Merida Waleczna (ulubiony Zuzi, taka mała, a już wie co dobre)
Najlepszy dźwięk: Nędznicy
Najlepszy krótkometrażowy film autorski: Curfew
Najlepszy krótkometrażowy film animowany: Paperman
Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny: Inocente
Najlepszy montaż: Operacja Argo
Najlepszy montaż dźwięku: Wróg Numer Jeden
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny: Sugar Man

Podsumowując: najwięcej statuetek - cztery - zdobyło "Życie Pi", w tym bardzo ważną, bo za reżyserię. Po trzy powędrowały do: "Operacji Argo", "Nędzników"; po dwie: "Skyfall", "Lincoln", "Django".

piątek, 15 lutego 2013

Operacja ARGO

Numer 9 z listy
Fabuła tego filmu jest naprawdę ciekawa, jeśli ktoś lubi historię, i prawdziwa. Jednak akcje CIA przełożone na film, nie są już, aż tak interesujące, jak się okazuje.
Mamy rok 1979 tłum Irańczyków postanawia zaatakować amerykańską ambasadę w Teheranie. Żąda wydania zbiegłego do Stanów tyrana, który przez lata był posłuszny rządowi w Waszyngtonie, czym zaskarbił sobie jego wdzięczność. Z tego powodu amerykanie nie mogą przyzwolić na jego wydanie, ponieważ podkopałoby to zaufanie obecnych sprzymierzeńców. Irańczycy natomiast nie mogą stracić żadnego z kilkudziesięciu zakładników, bo świat przestałby ich chronić przed zbrojną interwencją USA. Sytuacja patowa, wręcz beznadziejna. Przysłowiową "oliwę do ognia dolewa" jeszcze szóstka pracowników ambasady, która w trakcie szturmu ucieka i znajduje schronienie w domu ambasadora Kanady, Kena Tylora. Zakładnicy pozostający w mocy Irańczyków byli bezpieczni – cały świat śledził ich losy. Gdyby jednak któreś ze zbiegłej szóstki wyszło na ulicę, natychmiast zostaliby zlinczowani. CIA musi opracować plan ewakuacji. Niestety wszystkie okazują się nie odpowiednie, wręcz od razu skazane na niepowodzenie. Na szczęście jeden z agentów Tony Mendez wpada na pomysł. Wśród tylu nie dość dobrych, ten staje się tak niedorzeczny, że aż doskonały na tą okoliczność. Totalna głupota staje się pomysłem nie do odrzucenia. Okazuje się, że najlepszym sposobem jest podanie się za kanadyjską ekipę filmową, przybyłą do Iranu w celu poszukiwania plenerów do nowego filmu science fiction. Mendez jedzie tam sam, na miejscu podrabia dokumenty dla szóstki zbiegów i pomaga im w ucieczce, udając filmowców. Oczywiście po drodze jest jeszcze kilka niespodziewanych sytuacji, które są przez cały film budowane w celu podtrzymania dramaturgii. W filmie tym można również zaobserwować żyjących w ciągłym zagrożeniu dyplomatów, nabijających się z przemysłu filmowego jego uczestników, oraz obraz panującego w CIA chaosu.
 "Operacja ARGO" jest wymieniana jako faworyt tegorocznych Oscarów. Dla mnie nim nie jest. Ok, jest wspomniana wcześniej dramaturgia, jest i Ben Affleck, który jest również reżyserem tego filmu do spółki z Georgem Clooneyem. Oczekiwałam trochę większej dramaturgii i większej akcji, dramatycznego zakończenia.

czwartek, 14 lutego 2013

"Przyjaciel do końca świata"...

Film mi się podobał, nie bardzo, ale podobał. Opowiada o apokalipsie, która jest nieunikniona, ponieważ Ziemię ma zniszczyć gigantyczna asteroida, zwana Matyldą. Główni bohaterowie to: bardzo lubiany przez mnie Steve Carell, i trochę mniej lubiana Keira Knightley. Dodge (Carell) ma podwójnego pecha: nie dość, że świat stoi w obliczu zagłady, to na dodatek właśnie opuściła go żona. Kiedy wydaje się, że nic nie ma już sensu, mieszkająca obok Penny (Knightley) przynosi mu list, który trafił do niej przez pomyłkę. Napisała go licealna sympatia Dodge’a, która chce go jeszcze zobaczyć, bo był miłością jej życia. Sąsiadka oferuje mu podwiezienie i wspólnie ruszają w ostatnią podróż życia. Okazuje się, że to, co ich dzieli, jak na ironię ich łączy - oboje, ze skrajnie różnych powodów, nie chcą zgodzić się na tak bezsensowny koniec.
W filmie podobały mi się małe mikroscenki, które w satyryczny sposób pokazują typowo amerykańskie zachowania, amerykański styl bycia i życia. Odsłonięte zostało spektrum społecznej reakcji na nadchodzący koniec świata: zamieszki na przedmieściach i plażowo-knajpiane komuny, szefów korporacji rozdających lekką ręką wysokie stanowiska i niestrudzonych amatorów joggingu, zatroskanych spikerów telewizyjnych i podsumowującą "dorobek ludzkości" okładkę magazynu "Time", ukrytych w bunkrze żołnierzy, którzy wykorzystując "najsilniejsze z samic", planują na nowo zaludnić Ziemię po zagładzie.
Trochę rozczarowało mnie zakończenie, bo mimo wszystko myślałam, że ta para dzięki wielkiej miłości, jaką do siebie zapałali, uratuje się. Najważniejszym przesłanie tego filmu, jak dla mnie, były przemyślenia głównej bohaterki, która to stwierdza, że nie warto tracić czasu na związki, z których i tak później nic nie wynika. Nie warto poświęcać rodziny, na facetów, którzy i tak nie są tymi jedynymi. Z drugiej strony skąd wiedzieć, kto jest odpowiednią osobą? Można się tego dowiedzieć, po prostu wciąż próbując. Można też czekać na prawdziwe uczucie i się nie doczekać, bądź niespodziewanie stać się czyjąś wielką miłością. A gdy już spotyka się tą właściwą osobę, okazuje się, że za mało jest czasu, żeby się sobą nacieszyć. Cóż za niesprawiedliwość. Kwintesencją filmu stają się słowa Doga, który stwierdza, że zawsze czuł, "że to wszystko przedwcześnie się skończy". Mam nadzieję jednak, że tak się nigdy nie stanie.

wtorek, 5 lutego 2013

"Zapisane w kościach" - Simon Beckett

To druga część całej serii, której bohaterem jest David Hunter - wybitny antropolog sądowy, który wie o śmierci, jak się okazuje "prawie" wszystko, dzięki temu, że potrafi nakłonić zmarłych do zwierzeń.
Chyba oczekiwałam dużo więcej po tej książce, nie to, że jestem rozczarowana, po prostu bardziej zaskakująca była część pierwsza "Chemia śmierci". Ta również trzyma w napięciu, zostało stworzone stadium wszechogarniającego i paraliżującego strachu, czyli wszystko tak, jak być powinno.
Tym razem doktor David Hunter – jak zawsze wyrwany z własnych bolesnych przeżyć – ma odczytać historię przerażającej zbrodni ze spopielałych kości. W zrujnowanym domu na wyspie emerytowany detektyw znajduje nadpalone ludzkie zwłoki. Zostaje z nich kilka kości, garść popiołu i, co najdziwniejsze, zachowane stopy i dłoń. Wezwany rutynowo dla potwierdzenia wypadku David Hunter odkrywa, że ofiara została zamordowana. Ktoś z wyspy jest więc mordercą. Niewielu mieszkańców, a wśród nich zbrodniarz. Kto? Dziennikarka Maggie, dobroczyńca społeczności Strachan, jego żona malarka Grace, antypatyczny sierżant Fraser, młoda hotelarka Ellen, rybak Guthri, kapitan promu Kinross? Czy może ktoś zupełnie inny? Na niewielkiej, odciętej od świata przez sztorm, wyspie nie wiadomo już komu można zaufać. Morderca zaciera ślady, nie obawiając się popełnić kolejnych zbrodni. 
Jak w Chemii śmierci stajemy twarzą w twarz ze złem, wraz z bohaterem - człowiekiem, który zgłębił fizyczny proces śmierci, a mimo to nie jest ani o krok bliżej zrozumienia jej ostatecznej tajemnicy. Nie da się ukryć, że autor ma rzadki dar budzenia najgłębszych emocji. W niepowtarzalny sposób - pozornie beznamiętnie relacjonuje fakty, zdarzenia i chemiczne zjawiska - obezwładnia mroczną przejmującą poetyką, gdzie ludzkie uczucia współgrają z nieprzyjazną i groźną przyrodą. Dlatego sięgnę po kolejną, trzecią część i mam nadzieję, że się nie zawiodę.