piątek, 31 maja 2013

Serial "Wyspa Harper'a"...

Jestem świeżo po obejrzeniu tego serialu, którego poleciła mi jedna z blogerek. I jestem zaskoczona na plus, świetne tempo akcji, niespodziewane zwroty, mroczny klimat no i rewelacyjne zakończenie, którego nawet ja się nie spodziewałam. Akcja filmu toczy się na małej wyspie, to wspaniałe miejsce, przepiękna sceneria: granitowe skałki nad Pacyfikiem, zieleń bujnych lasów, prawie jak nasza Bażantarnia, pomijając Pacyfik. I tu naszła mnie myśl, że to świetne miejsce dla seryjnego mordercy.
Na wyspie tej przed siedmiu laty doszło do serii strasznych morderstw. Psychopata, Wakefield został, jak się okazuje prawie zabity przez miejscowego szeryfa. Mijają lata, a  na wyspie ma się odbyć ślub, najlepszego przyjaciela głównej bohaterki Abby, której matka została tu zamordowana. Dziewczyna musi powrócić ze słonecznego LA, by zmierzyć się z koszmarem przeszłości. Niestety okazuje się, że wraz z przybyciem Abby wszystko ożywa na nowo, wciąż znikają weselnicy i to, że nikt się o nich nie upominał przypominało serial klasy C. Wszyscy jakoś dziwnie wyjeżdżali bez pożegnania. Muszę przyznać, że mnie to zaniepokoiło, trup ściele się równo, w pewnym momencie pomyślałam, że zabraknie ofiar, skoro w takim tempie giną dostępni aktorzy, ale reżyser dał radę, dzięki czemu, aż cztery osoby przetrwały krwawą masakrę. Piszę aż, bo zginęło w sumie ok. 30 osób. Serial to 13 odcinków, drugiej serii na pewno nie będzie, bo nie byłoby kogo zabijać. Ogólnie całość oceniam na dobry, więc chyba warto obejrzeć.

Abby zna wyspę. Tu urodziła się, wychowała i przeżyła najgorsze chwile życia, gdy seryjny morderca zabił jej matkę. Od tych wspomnień uciekła do Los Angeles i gdyby nie to, że pan młody Henry Dunn (Christopher Gorham) jest jej serdecznym przyjacielem, nigdy by tu nie wróciła.

Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Abby zna wyspę. Tu urodziła się, wychowała i przeżyła najgorsze chwile życia, gdy seryjny morderca zabił jej matkę. Od tych wspomnień uciekła do Los Angeles i gdyby nie to, że pan młody Henry Dunn (Christopher Gorham) jest jej serdecznym przyjacielem, nigdy by tu nie wróciła.
Wraz z Abby będziemy świadkami kolejnych zabójstw. Desperacka walka grupy ludzi skazanych na śmierć przez nieuchwytnego i tajemniczego maniaka dostarczy nam naprawdę silnych wrażeń. Serial zaskakuje tempem, liczbą ofiar, zwrotami akcji i wciąga mrocznym klimatem.


Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Sceneria jest piękna: granitowe skałki nad Pacyfikiem, zieleń bujnych lasów. Nic więc dziwnego, że tytułowa wyspa wydaje się mieszczuchom fantastycznym miejscem na wesele.

Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Sceneria jest piękna: granitowe skałki nad Pacyfikiem, zieleń bujnych lasów. Nic więc dziwnego, że tytułowa wyspa wydaje się mieszczuchom fantastycznym miejscem na wesele.

Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Sceneria jest piękna: granitowe skałki nad Pacyfikiem, zieleń bujnych lasów. Nic więc dziwnego, że tytułowa wyspa wydaje się mieszczuchom fantastycznym miejscem na wesele.

Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Sceneria jest piękna: granitowe skałki nad Pacyfikiem, zieleń bujnych lasów. Nic więc dziwnego, że tytułowa wyspa wydaje się mieszczuchom fantastycznym miejscem na wesele.

Czytaj więcej na http://www.swiatseriali.pl/seriale/wyspa-harpera-138/news-wyspa-harpera-krwawy-orszak-weselny-powraca,nId,620932?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefoMuszę przyznać, że trup się ściele równo.

poniedziałek, 27 maja 2013

"IRON MAN 3" wymiata...

"IRON MAN" to seria moich ulubionych filmów science-fiction, nie tylko dlatego, że gra w nich Robert Downey Jr, którego uwielbiam, ale przede wszystkim dlatego, że zawsze można liczyć na coś nowego, coś na co się czeka, czeka i się to dostaje.
Michał muszę cię rozczarować, ale film mi się bardzo podobał. Wydaje mi się nawet, że to najlepsza opowieść o przygodach Tony'ego Stark'a. Dużo momentów, dzięki którym można było się pośmiać, tak od serca i takich, w których drżało się o losy bohaterów. Wiele efektów specjalnych, wybuchów, zeskakujących rozwiązań, kapitalne pomysły, wróg godny przeciwnika, to jest to, co ja lubię w filmach akcji.
Tony Stark to prawdziwy bohater, prawdziwy "Avengers" w dodatku jest niesamowicie: dowcipny, przystojny, pomysłowy, męski, czegóż więcej można chcieć od tej postaci? Zakochany w sobie, to fakt, ale można go pominąć.
Myślę, że cześć IV to będzie prawdziwy przełom, skoro w tej Iron Man pożegnał się ze swoimi zabawkami pokazując, że nie tylko skorupa robota czyniła go bohaterem. Zdecydowanie polecam!!!

środa, 22 maja 2013

Grey's Anatomy sezon 9

Tydzień temu skończył się 24 ostatni odcinek Grey's Anatomy i tak jak przypuszczałam, końcówka mnie nie zawiodła, choć muszę przyznać, że cały sezon 9 mi się troszkę dłużył.
W "Chirurgach" chodzi o coś więcej niż romanse między lekarzami, jednak nie ukrywajmy, że to właśnie miłosne relacje bohaterów skupiają największą uwagę widzów. 
Zacznijmy od MerDer, to para stworzona dla siebie, wreszcie pełna i szczęśliwa. Przez jedną nonasekundę myślałam, że im się nie uda, ale jednak. 
Cristina i Owen, ewidentnie się z sobą nudzą, a ciągnięcie tego wątku dalej nie ma sensu. Ja wróżę im długą przerwę, bo nie chcę patrzeć na telenowelę, a tak właśnie zaczęło się dziać.
Arizona i Callie, Shonda Rimes postanowiła trochę między nimi namieszać, zsyłając na ziemię piękną Lauren, która wnioskuję, że zostanie z nami na dłużej. Bardzo ją lubię za postać w "White Collar", więc tak, chcę ją dalej oglądać. Dobrze się stało, bo ta sielanka, która miała miejsce była już męcząca.
Avery i Kepner: niech ta para będzie wreszcie razem!!!, tym bardziej, że wyszło na jaw, iż darzy go uczuciem, większym niż swojego przyszłego męża. Mam nadzieję, że Avery nie da jej tak po prostu odejść.
W przypadku ostatniej pary, Alexa i Jo, wszystko skończyło się zgodnie z przewidywaniami. To dobrze, dla Kareva, mam nadzieję, że uda mu się stworzyć normalny związek.
Fajnie, że Bailey się przełamała, bo jej zachowanie było już trochę żałosne. Szkoda Webbera, bo końcowa scena wskazuje, że pożegnamy się z nim już na zawsze, ale to chyba dobrze, bo ta postać wyczerpała się już na dobre.
Wiemy na pewno, że 10 sezon będzie. Pytanie tylko jedno, czy uda się nas zaskoczyć? Wydaje mi się, że widzieliśmy już wszystko: była strzelanina, wybuch bomby, ostatnio katastrofa samolotu, teraz burza. 
Fakt, faktem, że to już 9 sezon, a mało jest takich seriali, które dalej wzbudzają wśród oglądających takie emocje. Trzymam więc kciuki za przyszły sezon.

sobota, 18 maja 2013

"28 pokoi hotelowych"

Wczoraj wieczorem, totalnie sama w kinie - Lubię to! Po filmie nie oczekiwałam, żadnych fajerwerków, ani efektów specjalnych, i to też nie miało miejsca. Niby dramat, dla mnie, nim nie był. Gra w nim czterech aktorów, w tym dwie główne role: Marin Ireland (kobieta, która ma męża), Chris Messina (mężczyzna, który ma dziewczynę), plus jakiś barman i klient barmana. Obsada więc bardzo okrojona, dialogi nie bardzo rozwinięte, akcja raczej wyciszona.  
Para kochanków spotyka się w pokojach hotelowych na terenie Stanów Zjednoczonych. On promuje nową książkę, ona przeprowadza fuzje. Nie ma w tym żadnej filozofii, że po pewnym czasie ich życie staje się tylko fikcją, a życie w pokojach staje się, aż nadto realne. Czym bardziej się w ten związek wciągają, tym więcej informacji o nich samych wychodzi na jaw. Dochodzą do wniosku, że nie byliby dobrym małżeństwem i nie tworzyliby udanego związku. On się żeni, ona rodzi dziecko. Ona deklaruje, że nie odejdzie od męża, on chce wyjść do ludzi, pokazać wszystkim, że ona jest tylko jego. Próbują o sobie zapomnieć i żyć jak przedtem. Okazuje się jednak, że nie potrafią, a jakaś nieokreślona siła popycha ich ku sobie. Film kończy się dosyć optymistycznie dla nich, ponieważ deklarują, że za pół roku powiedzą o sobie swoim partnerom, jednak ich oczy mówią coś zupełnie innego.
Jak dla mnie bohaterowie są zbyt tajemniczy, by móc przejąć się ich losem. Spodziewałam się większej ilości scen miłosnych, których nie było. Jednak podobały mi się przejścia z jednej sceny do drugiej, z jednego hotelu do drugiego. Odbywało się to bardzo szybko i sprawnie, co powodowało, że film się nie dłużył. Bardzo ciekawym zjawiskiem było pokazanie ich trzydniowego życia w hotelu, wszystko to na szybkich obrotach.

czwartek, 16 maja 2013

"Oszukane" - historia, którą napisało życie...

Wczoraj zaszczyciłam kino swoją obecnością na filmie "Oszukane". Stało się to za namową mojej koleżanki. Jest to coś niezwykłego, gdyż nie chodzę na polskie produkcje do kin. Czy film był godny mojej osoby i tego, żeby przesiedzieć półtorej godziny w niewygodnym fotelu? Od razu odpowiem, że nie, można go zdecydowanie obejrzeć w domu. 
Film z serii raczej trudnych, skojarzył mi się z "Salą samobójców", bo również opowiada trudną historię, którą napisało życie. 
Dwie rodziny stają się ofiarami, nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy. Ich dzieci zostają zamienione w szpitalu, dorastają jednak w przekonaniu, że to jest ich miejsce na Ziemi. Wszystko to, do momentu, gdy bliźniaczki się spotykają, w głowach zaczynają układać się puzzle, a zagadka przestaje być zagadką, gdy potwierdzają to badania DNA. Aż prosi się o dramat, i to też ma miejsce.
Podmienione dziewczyny są zagubione: jedna chce bardzo zostać z obecną rodziną i udawać, że nic się nie wydarzyło, druga pragnie do tej rodziny należeć, gdyż od początku czuła, że nie może aż tak bardzo różnić się od swojej rodzonej matki. To co je dzieliło, to więzy krwi i geny, cieszy się na samą myśl, że jej podejrzenia się sprawdziły.
Zauważyć można, że jedna z rodzin i to, ta pełna w wersji: tatuś, mamusia, dzieci, nie do końca chciała nawiązać kontakt ze swoją "właściwą córką". Czy, aż tak bardzo bali się zmian, może skutków zmian, w postaci odtrącenia nie swojej córki, czy nie chcieli nasycać konfliktu między bliźniaczkami, który powstał z powodu chłopaka. Trudno powiedzieć, ich stanowisko jest dla mnie nie do końca zrozumiałe. Natomiast matka drugiej dziewczyny, wychowywała ją samotnie, raczej w powściągliwością. Jednak jej serce chciało poznać rodzoną córkę, chyba nawet bardziej niż tą, którą miała przy sobie.
Mamy więc, dwie różne rodziny, które nie bardzo wiedzą jak poradzić sobie w sytuacji, która na zawsze odmieni ich życie. Zakończenie również niewiele o tym mówi, dlatego troszkę brakowało mi w tym filmie faktów.

niedziela, 5 maja 2013

"Gangster Squad" i "Olimp w ogniu" - filmy akcji...


Wczoraj rano "Gangster Squad" (tak późno, bo czekałam na lektora) z Ryanem Goslingiem, i powiedzmy sobie szczerze: tylko dla niego, go obejrzałam. Jest to typowy film gangsterski, oczywiście była i akcja, ale mnie takie kino nie kręci.  Grupa policjantów z tajnego oddziału, działająca na granicy prawa pragnie pogrążyć i zniszczyć imperium, bezwzględnego szefa mafii (Sean Penn), który trzęsie całym Los Angeles. Jak dla mnie opowieść zbyt wątła i przewidywalna. Natomiast bardzo podobała mi się pocztówkowa scenografia dopracowana do ostatniego detalu. Idealnie ubrani aktorzy w pięknie skrojone dwurzędowe garnitury i kapelusze z szerokim rondem. Do tego wszystkiego stare samochody, wszędzie unoszący się dym papierosowy i piękna Emma Stone, której makijaż mógłby przetrwać niejedno. Ci, którzy kochają lata powojenne w Stanach Zjednoczonych nasycone gangsterką, powinni go zobaczyć.

Wieczorem "Olimp w ogniu" w kinie ekran, jeden zajęty fotel na którym siedzę ja. Całkowicie mi to jednak nie przeszkadzało, uwielbiam chodzić do kina sama, i jeszcze żeby jak najmniej osób było, od lat to praktykuję i są z tego same korzyści: przestrzeń, cisza, skupienie.
Muszę przyznać, że tym razem film akcji, okazał nie naprawdę filmem akcji i choć temat znany: atak terrorystyczny na Stany Zjednoczone, to bardzo mi się ten obraz spodobał, mimo, że kino typowo męskie. Trup śle się równo, wybuchy, broń, wszędzie strzelania. OK, fabuła momentami odbiega od najmniejszego prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń, ale całość ogląda się naprawdę przyjemnie i szybko. 
Główną rolę gra Gerard Butler, jest bohaterem na miarę Supermana i uosabia wszystkie cechy prawdziwego mężczyzny. Jest odważny, szlachetny, sprytny i znakomicie wyszkolony w sztuce przetrwania, no i do tego wszystkiego mega przystojny. Polecam.

czwartek, 2 maja 2013

"Fryzjerka"

Właśnie obejrzałam film "Fryzjerka" wyreżyserowany przez Niemkę Doris Dorrie. Opowiada o Kathi, jest ona tytułową fryzjerką, dość pokaźnych rozmiarów idealistką, która nie ma lekkiego życia. Głównie za sprawą kilkudziesięciu kilogramów nadwagi. To przez swą tuszę radosna pani w średnim wieku ma problemy ze swobodnym poruszaniem się - z łóżka wstaje wyłącznie dzięki przywiązanej do kaloryfera skakance, a stojąc w kolejce, woli mieć ze sobą przenośne krzesełko. Wielki tyłek, rozlazły brzuch i obwisłe piersi najwyraźniej nie pomagają w codziennych czynnościach. Mimo tego jest swoistym "everyman", kobietą samotnie wychowująca dorastającą córkę, będąca w trakcie rozwodu.  
Rok z jej życia ukazany w skrócie nie pozwala jednak tracić nadziei na lepsze jutro. W życiu radzi sobie tylko dzięki ponadprzeciętnemu instynktowi samozachowawczemu i nieustępliwości. Kiedy świat pluje jej w twarz, nie traci uśmiechu. Nie wiadomo, skąd w niej aż tyle świętej naiwności i optymizmu. I właśnie ten optymizm mnie ujął. Ot, wzorcowa czytelniczka psychologicznych poradników przekonujących, że pozytywne myślenie jest kluczem do rozwiązania wszystkich życiowych problemów. Czy oby na pewno? Mąż zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką, córka się jej wstydzi, w banku nie udaje jej się dostać pożyczki. Fryzjerka wciąż wplątuje się w nowe kłopoty: to przemyca Azjatów przez granicę, to dorabia robiąc fryzury staruszkom z domu spokojnej starości, w trakcie której jedna pani umiera, to zostaje zatrzymana przez policję. Konsekwentnie dąży jednak do realizacji swojego marzenia: chce założyć swój zakład fryzjerski. I myślałam, że osiągnie zamierzony cel, niestety jednak na złość widzowi zakończenie nie jest takie, jak być powinno. 
Film zawiera w sobie swoistą mądrość, z jednej strony uświadamia, że nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być gorzej. Z drugiej pokazuje, że wiara w ludzi – w szczególności w siebie samego – może pomóc odwrócić niekorzystną sytuację. To film dla osób, które lubią się pośmiać z odrobiną dramatyzmu.