wtorek, 4 czerwca 2013

"Place Beyond the Pines - Drugie oblicze"...

Jeden z moich ulubionych aktorów, tym razem wcielił się w rolę kaskadera Luka, nie posiadającego dosłownie nic. Zarabia na życie pracując w wędrownej trupie cyrkowej, popisując się odważnymi wyczynami na motorze. To jest to co potrafi robić najlepiej i jest w tym doskonały. W jednym z miasteczek nawiązuje przelotny romans z kelnerką (Eva Mendes - partnerka Gosling'a w realu). Z tego związku rodzi się dziecko Jason, który zmieni wydarzenia tego filmu. Luke'a pragnie być ojcem dla chłopca, ale nie może zaoferować ze swojej strony nic prócz swojej osoby. Brak perspektyw sprawia, że porywa się na desperacki krok, który zmienia życie nie tylko jego syna, ale także pewnego policjanta (Bradley'a Cooper'a). 
Film trwa 2 godziny 20 minut i rzeczywiście ogląda się go, jak dwie odrębne historie, które na końcu się łączą.
To co mi się podobało to, to, jak została pokazana walka policjanta z jego wewnętrznym "ja". Zdawał sobie sprawę, że skłamał już na samym początku i tym samym poszedł w złym kierunku. Sumienie jednak go dopadło, jednak mam wrażenie, że zrobił to tylko dlatego, żeby ocalić siebie.
Po piętnastu latach historia zatacza koło: znowu bogaty może wszystko, kłamca zostaje kimś ważnym, biedny musi kombinować, by móc coś znaczyć, rusza w świat w pogoni za swoim miejscem na Ziemi.
Przełomową sceną dla mnie, była scena w lesie: gdy Jason trzyma na muszce zabójcę swojego ojca, na kolanach twarzą w twarz z synem człowieka, którego zabił, któremu nie dał szansy na obronę. Nie dał szansy na to, by był ojcem. Człowieka, który był dobry, tylko zagubiony, który nie urodził się w bogatej rodzinie, nie był synem senatora. W oczach obu pojawiają się łzy, w jednych z bezsilności, w drugich z żalu i chęci uzyskania przebaczenia.
Film bardzo mi się podobał, nie należy do gatunku: "łatwe, miłe i przyjemne". To film o ludziach biednych pozbawionych perspektyw, którzy w imię odpowiedzialności podejmują bardzo nieodpowiedzialne decyzje. Jest również wątek o korupcji, wyrachowaniu i politycznych ambicjach. Jest wreszcie poruszony temat winy ojców, która spada na synów, kształtując ich los, nawet jeśli nie są tego świadomi. To na pewno film, który porusza, czasami przytłacza, ale przede wszystkim daje dużo do myślenia. Zdecydowanie polecam!
I piosenka końcowa Bon Iver "The Wolves":)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz