czwartek, 7 listopada 2013

"Breaking Bad" IV

Jestem świeżo po zakończeniu IV sezonu i powiem szczerze, że brakuje mi słów żeby go opisać. Od początku do końca trzymał w napięciu, perfekcyjnie poprowadzona akcja, no i zakończenie, które po prostu zaskakuje i wgniata w fotel. Jedyną rzeczą pewną była śmierć Gus'a, wszystkie inne wątki nie do przewidzenia. Bardzo podobała mi się w tym sezonie Skyler, wzięła na swoje barki duży ciężar, z którym poradziła sobie doskonale. Uaktywnienie Hank'a i to, że był o krok od dojścia do prawdy u boku głównego kucharza W.W było dość zabawne i niebezpieczne. Muszę też przyznać, że zaimponował mi Jessie, chyba "wymodliłam" jego przemianę. Naprawdę świetna gra aktorska z jego strony: moment zabicia Gail'a, poderżniecie gardła Victorowi i wyraz twarzy Jessie'go, akcja w laboratorium w Meksyku, gdy pokazuje wielkiemu chemikowi, kto tu potrafi gotować, trzymanie Waltera na muszce, wszystko to świetne zagrane sceny, pełne mieszających się uczuć gniewu, żalu i  rozpaczy. 
Duet Walt vs. Jessie mimo wielu nieporozumień, częstych bójek i nienawiści, pokazał, że łączy ich szczególna więź, można by napisać zależność, która mimo wszystko zwycięża zło. Jednak manipulacja jakiej dopuścił się Walt przeczy wszystkiemu temu, co napisałam powyżej o tym duecie. Trudno uwierzyć w to, że ktoś tak walczący o dobro swojej rodziny o ich bezpieczeństwo jest zdolny do takiego podstępu. Po raz kolejny zaskakuje nas swoją inteligencją i przebiegłością, które nawet w obliczu wielkiego zagrożenia nie zawodzą, a wręcz przeciwnie działają perfekcyjnie. Kwiat "Konwalia majowa" jest rośliną silnie trującą, przy czym szczególnie wrażliwe na zatrucia są dzieci, tylko W.W mógłby wpaść na ten genialny pomysł. Pomysł prowadzący go, jak sam to określił: "Zwycięstwa".
Uważam sezon IV za najlepszy!

niedziela, 3 listopada 2013

"Breaking Bad" III

Walter White to już dla mnie przestępca z wyboru i człowiek, który zawzięcie walczy o życie swoje, swoich bliskich i nieszczęsnego Pinkmana, który w gruncie rzeczy jest mu bardziej bliski niż chciałby tego on sam. Myślę, że to taka przyjaźń opiekuńczo-rodzicielska, która ma głębokie korzenie i wymaga wielu poświęceń. Pan Pinkman natomiast szczerze mnie zaskoczył, nie sceną wejścia do nowego laboratorium, bo to było żenujące, chyba najbardziej dla Walta, niż dla widza. Zaskoczył mnie w ostatnim odcinku dojrzałością, oddaniem, i zachowaniem zimnej krwi, chyba zaczyna dorastać.
Co mi się podobało:
- Saul, Saul, Saul wciąż mnie zadziwia i coraz bardziej go kocham...
- liczyłam bardzo na duet Gus i Walt i nie pomyliłam się, z tym, że ich wspólna współpraca to już walka na śmierć i życie,
- Walt jest wciąż wielką tajemnicą, mimo swojego złego postępowania wzbudza sympatię i sprawia, że widz mu kibicuje, a to wielka sztuka przy tak nadwyrężonym kręgosłupie moralnym,
- bracia byli zagadką i fajnie, że w którymś z odcinków dowiedzieliśmy się dlaczego, są tacy, jacy są,
- postać Gale'a, nie wiem dlaczego skojarzyła mi się z Gollum'em, pilny, oddany, ale chęć bycia następcą Walta przeważyła, spowodowała, że pokazał nam swoje prawdziwe "ja". Zdobycie uznania i stanie się kimś, kto w tym co robi jest doskonały, przeważyła. Tak, robił to pod presją, i nie posiadał pełnej wiedzy, ale wydaje mi się, że zapragnął tego, bo mogłoby być to rzeczywistością.
 Dwa wątki, które nie przypadły mi do gustu:
- romans Skayler, niby możliwość odgryzienia się, a tak naprawdę sama nie wiedziała dlaczego to robi,
- no i biedny Hank, miał kilka fajnych monologów, ale według mnie za mało...
Podsumowując sezon 3 wciągający i wciąż zaskakujący, dlatego już oglądam sezon IV.