niedziela, 3 listopada 2013

"Breaking Bad" III

Walter White to już dla mnie przestępca z wyboru i człowiek, który zawzięcie walczy o życie swoje, swoich bliskich i nieszczęsnego Pinkmana, który w gruncie rzeczy jest mu bardziej bliski niż chciałby tego on sam. Myślę, że to taka przyjaźń opiekuńczo-rodzicielska, która ma głębokie korzenie i wymaga wielu poświęceń. Pan Pinkman natomiast szczerze mnie zaskoczył, nie sceną wejścia do nowego laboratorium, bo to było żenujące, chyba najbardziej dla Walta, niż dla widza. Zaskoczył mnie w ostatnim odcinku dojrzałością, oddaniem, i zachowaniem zimnej krwi, chyba zaczyna dorastać.
Co mi się podobało:
- Saul, Saul, Saul wciąż mnie zadziwia i coraz bardziej go kocham...
- liczyłam bardzo na duet Gus i Walt i nie pomyliłam się, z tym, że ich wspólna współpraca to już walka na śmierć i życie,
- Walt jest wciąż wielką tajemnicą, mimo swojego złego postępowania wzbudza sympatię i sprawia, że widz mu kibicuje, a to wielka sztuka przy tak nadwyrężonym kręgosłupie moralnym,
- bracia byli zagadką i fajnie, że w którymś z odcinków dowiedzieliśmy się dlaczego, są tacy, jacy są,
- postać Gale'a, nie wiem dlaczego skojarzyła mi się z Gollum'em, pilny, oddany, ale chęć bycia następcą Walta przeważyła, spowodowała, że pokazał nam swoje prawdziwe "ja". Zdobycie uznania i stanie się kimś, kto w tym co robi jest doskonały, przeważyła. Tak, robił to pod presją, i nie posiadał pełnej wiedzy, ale wydaje mi się, że zapragnął tego, bo mogłoby być to rzeczywistością.
 Dwa wątki, które nie przypadły mi do gustu:
- romans Skayler, niby możliwość odgryzienia się, a tak naprawdę sama nie wiedziała dlaczego to robi,
- no i biedny Hank, miał kilka fajnych monologów, ale według mnie za mało...
Podsumowując sezon 3 wciągający i wciąż zaskakujący, dlatego już oglądam sezon IV.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz