niedziela, 25 maja 2014

"Mąż którego nie znałam" - Silvia Day

Ta książka, to prezent od pewnej osoby...za co dziękuję, przeczytana jednym tchem od bardzo, bardzo, bardzo dawna...
"Mąż, którego nie znałam" - to powieść, którą czyta się w jeden wieczór, jeśli ktoś lubi czytać. Łączy romans historyczny z literaturą erotyczną. Jest w niej coś, co pozwala się w nią wtopić. Na pewno zabawna, intrygująca, przepyszna, pełna zmysłowego napięcia, napisana sugestywnym i odważnym językiem historia, którą warto poznać. 
Osobiście nie przepadam za love story, ale ta książka mnie przekonała, z każdym kolejnym delikatnym szelestem kartki, wciągała mnie coraz bardziej.
Opowiada nam losy dwojga małżonków, którzy pobrali się z wyjątkowo nietypowych powodów. Zawarli umowę, że małżeństwem będą na papierze, jednak wieczory będą spędzać w ramionach kochanków. Układ ten przestaje jednak działać, bo parę więcej łączy niż dzieli, począwszy od wybujałego apetytu na seks, ciętego języka, nieprzeciętnej inteligencji po niechlubną reputację. Stanowcze postanowienie, by się w sobie nie zakochać i nie zaprzepaścić tym samym idealnego małżeństwa z rozsądku, pewnego dnia znika bezpowrotnie. 
Książka opisuje przemianę zachodzącą w człowieku, ale również wielką siłę miłości, która moim zdaniem nie ma racji bytu jeśli walczy i chce jej tylko jedna strona. Historia ta jest zaskakująca i przesycona namiętnością, z tych właśnie względów może wydawać się nierealna. Autorka uwidacznia, że seks pozamałżeński nie jest czymś bardzo zaskakującym, a skandale i plotki są częścią naszego bycia i życia. 
Odczucia po przeczytaniu pozytywne...