niedziela, 31 sierpnia 2014

O historii mojego ulubionego obrazu "Pocałunek" - Gustava Klimt'a

"Pocałunek"
Gdy w 1907 roku Gustav Klimt zaczyna pracę nad swoim najważniejszym dziełem, które dokonało przewrót w europejskiej secesji, nie spodziewa się, aż takiego zainteresowania obrazem pod tytułem "Pocałunek", który niewątpliwie przyniósł mu sławę i duże uznanie, a także stał się jednym z najsłynniejszych dzieł w historii sztuki.
Klimt pracował jak zwykle, w swoim atelier, od wczesnego ranka, bez przerw, aż do wieczora, skarżąc się na trudy swej pracy. Napisał w liście: „Albo jestem za stary albo zbyt nerwowy albo zbyt głupi – coś w tym musi być.“ Wkrótce niezliczone szkice pokryły podłogę pracowni. Jednak ten rok okazał się jednym z najbardziej produktywnych w jego życiu, ponieważ ukończył między innymi Portret Adeli Bloch-Bauer I, Nadzieję II.
 "Portret Adeli Bloch-Bauer I"
 "Nadzieja II"
Motyw zakochanej pary, złączonej w pocałunku, interesował Klimta przez całe życie. Wariacje na ten temat można znaleźć już w jego wczesnej twórczości, a towarzyszą mu one do końca życia. Fryz Beethovena powstał w 1902 r. i charakteryzował się bogatą ornamentyką i zastosowaniem złotej barwy, już wtedy stanowił ważny krok w artystycznym rozwoju Klimta.
"Fryz Beethovena" 
Przełom w kierunku „złotego okresu" jego twórczości, którego punktem kulminacyjnym stał się "Pocałunek", nastąpił podczas wizyty w Rawennie w trakcie podróży po Włoszech w 1903 r., kiedy to Klimt poznał świat bizantyjskiej mozaiki. Na dzieła Klimta wpływ wywarło także nowoczesne malarstwo. Można w tym kontekście wymienić zarówno abstrakcyjny, dekoracyjny styl holenderskiego symbolisty Jana Theodora, co i belgijskiego malarza symbolicznego Fernanda Khnopffa, z którego wpływu na Klimta żartował Karl Kraus, że pod wpływem spotkania z Khnopffem Klimtowi puścił guzik, czyli dostał olśnienia. 

Zapytacie i o co tyle zachodu? A ja wam odpowiem, że jest o co, bo ten obraz jest niezwykły. "Pocałunek" przedstawia przytuloną parę zakochanych na łące pełnej kwiatów. Mężczyzna pochyla się nad kobietą, a ona, mocno w niego wtulona, czeka na pocałunek. Ornamentykę męskiej postaci cechują prostokątne i kwadratowe kształty, podczas gdy w sylwetce kobiety dominują miękkie linie i kwiatowe wzory. Parę otacza złota aureola, kończąca się jednak na ich nagich stopach, których palce, mocno zakrzywione, są silnie wczepione w podłoże. Jednocześnie jednak para przezwycięża tę resztkę siły grawitacji i wymyka się w sferę rzeczywiście przypominającą złote tło bizantyjskich mozaik, wolną i sprawiającą wrażenie świętej. Dokonano licznych prób identyfikacji kobiety przedstawionej na „Pocałunku“. Niejednokrotnie padało tu nazwisko przyjaciółki Klimta, Emilii Flöge, ale również nazwisko Adeli Bloch-Bauer. Regularne rysy twarzy wskazują na pokrewieństwo z wieloma kobietami malowanymi przez Klimta, ale nie można ich ostatecznie przypisać żadnej z nich.
Kiedy w 1908 roku Klimt po raz pierwszy przedstawił na wystawie obraz publiczności, został on natychmiast zakupiony przez Galerię Austriacką. Obraz ten stanowi centralny punkt największej na świecie kolekcji dzieł Gustava Klimta w Galerii Austriackiej w wiedeńskim Belwederze.

środa, 27 sierpnia 2014

Grey's Anatomy sezon 10

10 sezon mnie lekko rozczarował, odczuwam brak pomysłu na dalszy ciąg tego serialu, ale skoro obejrzałam już tyle sezonów to przerwanie teraz kiedy zaczyna zbliżać się ku końcowi, byłoby jak nie odrobienie pracy domowej z języka polskiego, a ja lubię polski.
Już teraz wiadomo, że Cristina Young nie podpisała kontraktu na swoją obecność w 11 sezonie, do którego już zakończono zdjęcia.
Wyprowadzanie tej postaci w serialu było co najmniej banalne, zero sentymentu, ani jednej łzy, a przecież była jedną z głównych bohaterek i od dziesięciu lat brała udział w tym przedsięwzięciu, zdobywając dwa Złote Globy, więc po tym wątku spodziewałam się czegoś więcej. 
Ponadto byliśmy świadkami sielanki małżeńskiej Dereka i Meredith, jakiejś tam rezygnacji z planów na rzecz drugiego małżonka, i oświadczenia, że jedno nie chce wyjeżdżać z Seattle, drugie zaś chce, co w rezultacie, jak już możemy przypuszczać będzie owocowało w 11 sezonie.
Podobał mi się wątek April i Jackson'a, ta para świetnie pasuje do siebie, pomimo skrajności osobowości, uważam, że dostarczą nam jeszcze wielu zabawnych sytuacji z ich udziałem.
Karev nareszcie znalazł swoją miłość i cel w życiu, myślę jednak, że jego serce związane jest ze szpitalem Sloan Grey Memorial Hospital i na długo tam zostanie.
Najbardziej burzliwy związek jak dla mnie i tym samym najbardziej interesujący, mowa o Cristinie i Owenie zakończy swoją żywotność przez wyjazd Cristiny do Zurychu. I to jest DRAMAT! przez duże "D" dla tego serialu.
Wątki kilku nowych stażystów, niektóre przeplatają się z powodzeniem, inne nie. Myślę jednak, że nic i nikt nie zastąpi stażystów z pierwszych sezonów, wtedy kiedy była jeszcze Issi i George, ale życie płynie dalej nawet w tym serialu, a tamtych bohaterów już nie ma, Ci którzy pozostali rządzą teraz szpitalem i trzeba przyznać, że dobrze im idzie.
Jestem ciekawa jak potoczą się losy bohaterów w nowym 11 sezonie, który rusza już za miesiąc:)
Podsumowując ostatni odcinek 10 sezonu:
- był po prostu słaby,
- teoretyczny atak terrorystyczny, który miał sprawić, że będziemy się bać o życie Cristiny przez 5 minut, nie poruszył,
- podobnie jak starania Meredith, która broni pacjenta podejrzanego o dokonanie zamachu, to już było,
- słabo wyszła również krytyka mediów powszechnie uważana za temat na czasie,
- no i najbardziej smutne, że wątek Cristiny po tylu latach zostanie tak naprawdę urwany, kiedy odchodzili inni bohaterowie wszyscy przyglądali się temu z pewnym niedowierzaniem a nawet smutkiem. Tu po prostu ktoś przeniósł się do innego miasta.
I tak to prawda, że tak układa się życie. Najlepsi przyjaciele wyjeżdżają gdzie indziej, nie mają czasu dzwonić, odwiedzać się a potem człowiek nigdy ich więcej nie widzi. Ale nie po to ogląda się serial by było jak w życiu. Zwłaszcza taki gdzie w jednym szpitalu wciąż pracują ludzie, do których strzelano, którym grożono, kazano trzymać w dłoniach bombę, którzy przeżyli katastrofę lotniczą. Skoro wszystko w serialu nie jest tak, jak w życiu, nie ma sensu kończyć w sposób życiowy. Nikt, tak naprawdę nie ma na to ochoty. Ja chcę ostatecznych zakończeń, wymiany zdań, scen, w których pozwala mi się spojrzeć jeszcze raz na wszystko co się postaci w danym miejscu wydarzyło. Chcę! bo jeśli nie zobaczę tego w serialu to życie na taki ostatni odcinek nigdy nie da mi szansy.