środa, 18 października 2017

"Pierwszy śnieg" - słaby, lub bardzo słaby - to jedyne, co można powiedzieć...

Pomimo mojego uwielbienia w pierwszej kolejności dla asa norweskiego kryminału Jo Nesbo, w drugiej dla Michael'a Fassbender'a, film niestety nie przypadł mi do gustu i mam wrażenie, że nie tylko mi. Po pierwszych recenzjach i komentarzach zdaje się, że może startować do najgorszego dzieła w tym roku. 
Znakomity literacki pierwowzór wchodzi w skład liczącego 11 książek cyklu o przygodach Harry'ego Hole'a, nieustępliwego komisarza policji kryminalnej w Oslo. Cały cykl jest dla czytelnika naprawdę niesamowitym zjawiskiem literackim i każdą z książek czyta się, jedna za drugą. Na nieszczęście wszystkich fanów Harry'ego "Pierwszy śnieg" w ekranizacji Thomas'a Alfredson'a jest potwierdzeniem teorii, że tego rodzaju literaturę bardzo dobrze się czyta, ale niekoniecznie ogląda. 
Zwiastun to jedyne coś, co może skusić fanów Nesbo do obejrzenia tego czegoś. Ja się mega zawiodłam, film za bardzo rozciągnięty, płaski, bez wyrazu, bez żadnych emocji, a przecież w "Pierwszym śniegu" przeciwnikiem głównego bohatera jest seryjny morderca kobiet, którego znakiem rozpoznawczym są bałwany znajdowane przed domami ofiar - przecież to powinna być cała masa emocji? Nie tym razem.
I naprawdę, żeby nie demonizować bardziej, to by było na tyle o tym filmie.

Moja ocena
10/1


2 komentarze:

  1. Trafiłam na seans przypadkowo i mnie ten film potwornie znudził. Zdecydowanie za długi i ma pełno dziur fabularnych. Nie czytałam żadnej książki Nesbo, ale przez cały czas miałam wrażenie, że można to było zrobić lepiej. Nawet obsada nie pomogła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety to prawda, ale polecam książki, szczególnie tą serię z Harrym. Są naprawdę wciągające, tajemnicze, mroczne, intrygujące, porywające.

    OdpowiedzUsuń