niedziela, 26 listopada 2017

Serial "Mindhunter" - fincherowski numer 1

Serial "Mindhunter" reżysera wielkiego, wspaniałego Davida Fincher'a, ojca takich filmów jak: "Zaginiona dziewczyna", "Dziewczyna z tatuażem", "Zodiak", "Azyl" i wiele innych oraz serialu "House of cards", odbiega bardzo od wszystkich innych seriali kryminalnych, które do tej pory obejrzałam. Przede wszystkim dlatego, że jest oparty na dialogu, natomiast akcji jest tutaj niewiele. Mimo to wciąga.
Fabuła serialu umiejscowiona jest na początku lat siedemdziesiątych. Opowiada historię dwóch behawiorystów, pracowników FBI z siedzibą w Quantico. Jeden z nich jest doświadczonym agentem, drugi natomiast jest młody i ambitny, to on jako pierwszy wprowadza nowatorską metodę "psychoanalizę", po to, by zwiększyć skuteczność pracy federalnego wydziału zabójstw. 
Z przypadkowej rozmowy z jednym z morderców wynika, iż wiedza, którą posiada ów zabójca, może pomóc w powstaniu czegoś dobrego, czegoś co może pomóc w szybkim łapaniu tego rodzaju ludzi. Opracowanie podręcznika dla pracowników wydziału zabójstw z metodami ścigania seryjnych morderców i analizy przyczyn popełnionych przez nich zbrodni, staje się celem dwóch agentów FBI. I tak psychoanalizie poddawani są najbardziej niebezpieczni ludzie Stanów Zjednoczonych, seryjni mordercy, ludzie nieobliczalni, szaleńcy, często odbiegający od parametrów normalności.
To, co urzeka w tym serialu od pierwszego ujęcia, to charakterystyczny fincherowski klimat, ci którzy obejrzeli choć jeden film wyreżyserowany przez Davida Fincher'a - "Zodiak", wiedzą o czym mowa. Ciemnozielony filtr, przywiązanie do detali, tematyka i przeświadczenie o tym, że człowiek z natury jest zły.
Oczywiście serial nic nie znaczy bez charakterystycznych bohaterów, tutaj Holt McCallany, jako Bill Tench - bardzo zdystansowany i mniej zafascynowany informacjami, które pozyskują. Jonathan Groff, który wciela się w rolę Holden'a Ford'a - bardzo empatyczny,  a zarazem zachowuje się tak, jak gdyby nie robiło to na nim żadnego wrażenia, jest odporny na zło, które niewątpliwie sieje w nim niepokój. Duet ten jest spójny i tworzy naprawdę dobry obraz dwóch profesjonalistów, którzy znają się na swojej pracy.
Biorąc pod uwagę, że w Ameryce seryjni mordercy mają opinię celebrytów, piszą książki, nagrywają płyty i dostają listy miłosne od fanek, tak jak: Charles Manson, Ted Bundy czy enigmatyczny Zodiak. Te postacie tak głęboko zakorzenione są w amerykańskiej popkulturze, że aż zżera mnie ciekawość, co przyniesie nam sezon II.

Moja ocena
 10/10


poniedziałek, 13 listopada 2017

"Wataha" - koniec niedomówień?


Ostatni odcinek II sezonu, był po prostu nie do przewidzenia. To było spełnienie każdego widza. Akcja potoczyła się po prostu sama.
"Wataha" to serial wysokobudżetowy lokalnego oddziału HBO, który już od pierwszego odcinka I sezonu przypadł mi do gustu. Nie tylko za super grę aktorską Leszka Lichoty (Kapitana Wiktora Rebrowa), który wcielił się w rolę, tak jakby była dla niego napisana. Nie za świetną rolę Bartka Topy. Ale przed wszystkim za nietuzinkowy scenariusz, przepiękne bieszczadzkie plenery, jak również za temat, który do tej pory w kinematografii rzadko się pojawiał. Serial w sposób prawdziwy odzwierciedla życie strażników granicznych w Bieszczadach. Już od pierwszego odcinka w serialu cały czas jest akcja, nieprzerwanie się dzieje. I taki właśnie powinien być serial. Tu akurat nie przeszkadzało mi nawiązanie i powiązanie ze sprawą, która nie została do końca wyjaśniona w I sezonie. W sezonie II, aż prosiło się o kontynuację tego wątku. I rzeczywiście dało to super rezultat, ja jako widz jestem usatysfakcjonowana. Scenarzyści od początku do końca mieli jasną wizję tej historii i trzymali się tego do ostatniego odcinka. Cały sezon jest nie tylko spójny wewnętrznie, ale nadaje też nowy kontekst poprzedniemu. 
Oczywiście można się czepiać kilku szczegółów, ale nie są one bardzo rażące. Może jeden, który w ostatnim odcinku mnie trochę rozśmieszył. Droga po drewno Ukrainki (Alsu) i jej syna okazała się drogą przez jezioro, które było na wpół zamarznięte, na wpół nie. Co widać w ostatnim ujęciu z lotu ptaka. Więc jak to możliwe, że idą od strony drugiego brzegu z drewnem w ręku??? Chyba nie wyłowili tego z wody???
Reszta trzyma w napięciu, aż do samego końca. My, jako odbiorcy bardzo chcemy upatrywać się w postaciach, które stoją na straży naszego bezpieczeństwa, sprawiedliwości, działania bardziej na korzyść, niż na niekorzyść społeczeństwa. Tymczasem, Ci najbliżej władzy, są najczęściej, najbardziej podejrzani. Jak pokazuje serial korupcja nie ma ograniczeń. Kusi, tym samym czyniąc zło.
Więc dowiedzieliśmy się, kto tak naprawdę stał za makabrycznymi wydarzeniami z obu sezonów. Główny zły stojący za całą intrygą się ujawnił. Bohaterom została oddana sprawiedliwość, a Rebrow znalazł ukojenie.
Oczywiście zostaje kilka pytań, na które nie znamy odpowiedzi, ale myślę, że kolejny sezon rozwieje wszystkie nasze wątpliwości.

Moja ocena
 10/10

wtorek, 7 listopada 2017

Serial "FORTITUDE"

Sezon I bardzo mi się podobał. Jest w nim to, co odpowiada moim gustom połączone ze skandynawską kulturą, choć produkcja brytyjska. Prostota, chłód, mrok, zagadka. To dramat psychologiczny i kryminał w jednym.
Akcja rozgrywa się w tytułowej miejscowości Fortitiude, która leży na skraju koła podbiegunowego. Na straży miasteczka stoi szeryf, Dan Anderssen, choć nikt nie wie, czy jest dobrym, czy złym gospodarzem. Miejsce to należy do najbardziej bezpiecznych miejsc na Ziemi, które wolne jest od kradzieży i zabójstw, niestety do czasu. Każdy ma tu pracę, żyje na godnym poziomie i jest zadowolony z warunków w jakich przyszło mu egzystować. Każdy też posiada broń, aby obronić się przed atakami niedźwiedzi polarnych. Ani Anderssen, ani pani gubernator nie zostali poddani prawdziwej próbie, co niebawem ma ulec zmianie.
Ten serial po prostu trzeba obejrzeć. Jest to naprawdę dobra produkcja, choć jak pisałam na samym początku, brytyjska.

Sezon II trochę rozczarował, choć utrzymany był w tym samym klimacie, ale dziwny to mało powiedziane. Dla mnie za dużo było jednak niepotrzebnych trupów, przerysowanych sytuacji i koniecznie powiązań z I sezonem.
Obecnie znaczna część mieszkańców opuściła Fortitiude, a ci co zostali walczą ze wszystkich sił o zachowanie normalnego życia w miejscu z którym są bardzo związani. Przyroda staje się jeszcze bardziej niebezpieczna, dzika i nieprzewidywalna. Niebo pokrywa czerwona zorza polarna. W miasteczku zostaje odnalezione ciało, które szybko okazuje się nie przypadkową śmiercią, ani nieszczęśliwym wypadkiem. Demony lokalnej społeczności muszą zostać powstrzymane, bez względu na konsekwencje. Dziwność, mimo wszystko góruje i nie każdy przez nią przebrnie.

Moja ocena
Sezon I 10/8
Sezon II 10/4