wtorek, 15 października 2013

"Połączenie" z Halle Berry

Fabuła filmu tylko do pewnego momentu jest wciągająca, dalej jest przewidywalna jak instrukcja w obsłudze faceta. Niby nowy wątek, nawet nieźle zapowiadający się film. Dziewczyna zamknięta w bagażniku samochodu, porwana przez psychopatę, sadystę. Ma tylko telefon i głos w słuchawce, który pomaga jej przejść przez piekło. 
Pod wrażeniem byłam centrali numeru alarmowego, obrazu jak to wszystko wygląda wewnątrz. Powiem szczerze, że mnie to urzekło i od razu zastanowiło, czy oby jedna osoba obsługuje cały proces, od otrzymania telefonu alarmowego, po ustalenie kim jest sprawca, wysłanie jednostek policji itd. U nas chyba nie byłoby to możliwe, potrzeba jest do tego cała masa ludzi.
Totalnie rozwaliła mnie jednak scena, gdy pani odbierająca telefony i pomagająca w wysłaniu odpowiednich jednostek na miejsce zdarzenia sama włącza się do poszukiwań - to jak dla mnie, było już za wiele. I jeszcze kilka innych kwestii, o których nie warto pisać.
Halle Berry gra główną rolę w tym filmie i niestety wygląda jak Whitney Houston w "Bodyguard", czyli dosyć niekorzystnie jak na film, który został nakręcony w 1992. No ale może taki był zamysł reżysera, żeby ją obrzydzić, a uwydatnić grę aktorką Halle, która mnie nigdy nie urzekała, za to jej figura tak.
Jedyną postacią w tym filmie zasługująca na pochwałę jest odtwórca seryjnego mordercy, psychopaty Michael Eklund. Naprawdę sięgnął po najciemniejsze zakamarki swojego "ja", po to, by przekonać nas o swoim brudnym wnętrzu", choć sama już jego twarz zasługuje na miano psychopaty.
Końcowa scena filmu jest jedyną zaskakującą mnie rzeczą w tym filmie, reszta jak napisałam wcześniej dość przewidywalna. Mogę polecić jedynie fanom Halle Berry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz