piątek, 26 października 2012

Abraham Lincoln: Łowca wampirów...

Niestety film, mimo tematyki wampirzej nie przypadł mi do gustu. Początek zapowiadał się całkiem nieźle - młody Abraham próbuje zemścić się za śmierć matki na przedstawicielu nieśmiertelnej rasy. Nastrój filmu w tym momencie jest pełen grozy, mistyczny i tajemniczy, scenograf włożył wiele pracy. Wszystko pięknie i ładnie, aż do momentu pojawienia się Henrego Sturgesa (wampirzego przyjaciela), który pokazuje Lincolnowi, jak zabijać krwiopijców. Potem zaczyna się już źle dziać w fabule, zbyt wiele nonsensów. Nie wiadomo czy traktować ten film na poważnie, czy na wesoło. Niektóre momenty np. Lincoln ścina jednym ciosem olbrzymi dąb za sprawą bolesnych wspomnień z przeszłości, do których powraca, są niedorzeczne. Kolejna scena pojedynku wśród stada rozpędzonych koni - jak dla mnie zbyt bajkowa animacja.
Potem już bohater jedynie triumfuje zdobiąc krwią kolejne piwnice, a w wolnych chwilach dojrzewa do odpowiedzialności za podzielony naród. Zakochuje się, miota, cierpi i recytuje smętne frazy o poświęceniu, odwadze i stracie. W ogóle słowa leją się tu strumieniami, nie wiadomo do czego je przypiąć i z czym połączyć.
Cały film uważam za słaby, momenatmi nudny, może z wyjątkiem scen walk i to nie wszystkich - niektóre były całkiem przyzwoite i tych było stanowczo za mało. Poza tym dominacja  ckliwych przemów i monologów zabiła klimat początkowy. Ponadto należałoby się zastanowić do jakiego widza kierowany jest ten film, to wydaje mi się jednak, że tematyka jest nazbyt poważna jak dla tej grupy wiekowej.
Dlatego zdecydowanie nie polecam!

ps. Jest i książka, która została okrzyknięta bestsellerem przez New York Times i może nawet pokuszę się, żeby ją kupić. Dlaczego? Może dlatego, że książki są często lepsze, niż film. Dlaczego? Może dlatego, że nie wszystko można pokazać, za to wszystko da się opowiedzieć, itd...




 

poniedziałek, 22 października 2012

Jak urodzić i nie zwariować...

What to Expect When You're Expecting, bo tak brzmi jego oryginalny tytuł jest świetną komedią nie tylko dla kobiet, ale i jak się okazuje, rówież dla mężczyzn. Już wcześniej pisałam, że nie widzę sensu w polskich tłumaczeniach, tym razem jednak wybaczam, bo oddaje on filmową rzeczywistość bardziej niż oryginalny tytuł.

W niecałe dwie godziny poznajemy pięć par i ich problemy oraz radości związane z ciążą, bądź chęcią jej posiadania. Mamy ciążę z przypadku, ciążę o która starać można się latami, oraz problem pogodzenia kariery z macierzyństwem, a także wątek adopcji. Jest to jednak tak przedstawione, że nawet dramaty bohaterów przebiegają w tak przyjaznym i uspokajającym środowisku, że widz szybko o tym zapomina i znowu robi się miło, śmiesznie i przyjemnie.

Muszę przyznać, że oboje z mężem uśmialiśmy się do łez i nie dlatego, że zapewnia ją świetna obsada, bo czasami i ona zawodzi. Ta komedia śmieszy, bo zapewnili nam to scenarzyści od początku do końca. Pomysł zapożyczony z poradników "droga do rodzicielstwa" jak najbardziej się opłacił. Przyznaję, że powstał lekki, łatwy i przyjemny obraz, dlatego nie znajdziecie w nim niekochanych dzieci, niedojrzałych matek, zmęczonych położnych, nieprzyjemnych lekarzy, obskórnych szpitali itd. Moim zdaniem właśnie taka powinna być komedia.