niedziela, 22 grudnia 2013

OLDBOY...

"Oldboy" to remake słynnego koreańskiego reżysera Park Chan-Wooka, który w Cannes otrzymał Wielką Nagrodę Jury, został nominowany do Złotej Palmy a Quentin Tarantino powiedział, że "ten film jest bardziej tarantinowski niż wszystko, co do tej pory zrobiłem". 
Nie oglądałam tej wersji filmu, a amerykanie stwierdzili, że jak zwykle zrobią to lepiej. Niestety była to jedyna dostępna produkcja w kinie o godzinie X, a mnie akurat naszło, żeby ją zobaczyć. Fabuła filmu jest naprawdę ciekawa i myślę, że gdyby nie odkryto wszystkich kart, a poprowadzono wątek w stronę niedopowiedzeń i znaków zapytania, byłoby o wiele ciekawiej. 
Tytułowy bohater Joe Doucett, którego gra Josh Brolin (znany z roli w  "Gangster Squad"), to typowy łajdak, który nie liczy się z nikim i niczym. Pewnego dnia zostaje porwany i uwięziony na 20 lat w miejscu, które przypomina hotel, a nim nie jest. Nie wie, kto jest jego oprawcą, ani jakie ma wobec niego zamiary. W międzyczasie dowiaduje się, że jest sprawcą okrutnego czynu, mianowicie zabicia byłej żony i osierocenia córki. Przez ten czas śledzimy jego gehennę w zamknięciu. Przechodzi metamorfozę od pijaka z wielkim brzuchem do człowieka, który chce odzyskać córkę i nie tylko zna, ale i posługuje się wszystkimi rodzajami sztuk walki, które opanował za sprawą dostępnego TV.:) Pewnego dnia zostaje niespodziewanie wypuszczony na wolność i pragnie jedynie zemsty, na co, jak się okazuje ma pięć dni. Domyśla się, że niewola była formą kary, a jego uwolnienie kolejnym etapem okrutnego planu. I do tego miejsca można ten film obejrzeć, dalej nie wiem jak go ocenić...Jest młotek, który w rękach bohatera zamienia się w zabójczą broń, oraz zwrot akcji, po którym proste kino zemsty ewoluuje w kierunku greckiej tragedii. Okazuje się, że scena miłosna Joe z młodziutką pracownicą opieki społecznej (w tej roli Elizabeth Olsen) jest kluczową sceną filmu. Sceny walki wyglądają efektownie, lecz nie podnoszą ciśnienia, za to krew płynie obficie z ran ciętych, kłutych i postrzałowych. Natomiast koniec mnie totalnie rozczarował, szczególnie ostatnie 2 minuty filmu. Skończyć dobrowolnie tam, skąd przez dwadzieścia lat chciało się uciec, to tak jakby się poddać, a to już nie dla mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz