czwartek, 10 grudnia 2015

Guillaume Musso - "Central Park"

To moje kolejne spotkanie z tym autorem i tym razem udało mu się znowu mnie zaskoczyć. Pierwsza książka z jaką miałam przyjemność się zapoznać to "Kim byłbym bez Ciebie?".
"Central Park" to zaskakująca i wciągająca powieść od pierwszego rozdziału po sam koniec, który pędzi jak rozszalały tajfun, z każdą kartką dostarczając niezłą dawkę adrenaliny, to dlatego tak szybko się ją czyta.
Akcja książki rozpoczyna się w Nowym Yorku w pięknej scenerii Central Parku, który jest niezwykłym miejscem, które będąc w Nowym Yorku trzeba zobaczyć. Główna bohaterka Alice budzi się na ławce obok obcego dla niej mężczyzny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oboje są ze sobą skuci kajdankami. Ostatnie co pamięta Ona to klubowa impreza poprzedniego wieczoru z koleżankami w Paryżu. On natomiast poprzedniego wieczoru był w Dublinie w jednym z klubów, grając na pianinie - tak bynajmniej utrzymuje przez jakiś czas. Alice ma przeczucie, że na pewno stało się coś złego, ma zakrwawioną koszulkę, broń, która nie należy do niej, swoją, jako policjantka na pewno by rozpoznała, poza tym zupełnie nic nie pamięta. Zaczyna się walka z uzupełnianiem luk w pamięci i łączeniem szczegółów z życia ich obojga. W trakcie trwającej akcji dowiadujemy się, że Alice w pogoni za wyjaśnieniem sprawy seryjnego mordercy traci dziecko i męża, który w drodze do szpitala ginie w wypadku samochodowym. Ta tragedia odmienia życie dziewczyny, która ma tylko jedno pragnienie - skończyć ze sobą. Za sprawą ojca i przyjaciela, udaje się jej wrócić do świata żywych i do pracy w jej ukochanym wydziale kryminalnym. Aż do momentu tej przedziwnej sytuacji...
Oboje więc postanawiają dowiedzieć się, jak do tego doszło, że znaleźli się w tej zaskakującej sytuacji. Alice jest świadoma, że mężczyznę z ławki coś z nią łączy, musi tylko dowiedzieć się co, gdzie zagadka ma swoje wyjaśnienie i co mogła przeoczyć.
Dla mnie podejrzane było to, że Gabriel bardzo szybko wszedł w rolę, nie protestował, nie ponaglał, nie marudził. Reszta rzeczywiście płynęła z nurtem, tak silnym, że nie można było się od lektury oderwać.
Guillaume Musso nie pozwala czytelnikowi na nudę, nie tym razem. Stosuje zwroty akcji, myli tropy, a na koniec serwuje rozdział, który rozkłada na łopatki i cały scenariusz, który budowaliśmy od początku tej historii rozpada się jak domek z kart. To właśnie robi ten autor, burzy nasz system i sprawia, że nic nie jest tak oczywiste, jak chcielibyśmy żeby było.
Książka jest naprawdę rewelacyjna. Lekkość pióra tego autora sprawia, że czytelnik chce się spotkać z nim raz jeszcze, i kolejny, i jeszcze raz, nic dziwnego, że autor ten ma swoim koncie już kilkanaście powieść, które cieszą się bardzo dużą poczytnością.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz