środa, 18 listopada 2015

"Szczęście pachnące wanilią" - Magdaleny Witkiewicz

"Szczęście pachnące wanilią" Magdaleny Witkiewicz to bardzo pozytywna książka, żałuję, że dopiero teraz do niej przysiadłam, ale dla mnie była po prostu zbyt pozytywna. Dziękuję Ci Aniu za nią, bo, pamiętam dzień, w którym mi ją wręczałaś. Były to moje 34 - te urodziny. Następnego dnia w środku, znalazłam dedykację: "Czasem serce ma więcej rozumu niż głowa". Długo zastanawiałam się nad sensem tych słów. Teraz już Ania wiem, że czasami rzeczywiście tak jest, ale do tego trzeba dojrzeć, coś przeżyć, niestety nie zawsze dobrego, żeby móc zrozumieć, że rozsądek często płata nam figle. Dlatego dopiero teraz mogłam ją przeczytać. Teraz jest odpowiedni czas, by coś o niej napisać i spojrzeć na nią z entuzjazmem.
Bo jest to niewątpliwie opowieść o kobietach, o mnie, o Tobie, o niej i o Tobie też. To historia o poszukiwaniu szczęścia, wykładni naszego życia, kwintesencji naszego bycia. Dla każdego szczęście ma inny wymiar. Często jest ulotne i nienamacalne, czasami nawet nieosiągalne. Jest czymś odczuwalnym w krótkim okresie czasu i długim okresie czasu. O tym w krótkim okresie szybko zapominamy, dzieje się to za sprawą naszej codzienności, która często, gęsto nas przytłacza. Natomiast szczęście w długim okresie czasu przestaje nas szybko bawić i sprawiać, że naprawdę je odczuwamy. Trudno jest znaleźć to jedyne szczęście, które pachniałoby wanilią...
Autorka książki w lekki sposób przedstawia historię kilku kobiet, które zmęczone właśnie codziennością i natłokiem problemów, często gubią sens życia i zapominają, czym jest szczęście, które trzeba pielęgnować i dbać o nie, nawet w tych najtrudniejszych warunkach. 
Jest Ada, która ma kłopoty, złamane serce, pusty portfel, i małe dziecko na utrzymaniu. Ma też biznes, niewielką kawiarnię, która ma możliwości, ale nie ma pomysłu na rozkręcenie interesu, tak by przynosił jej zysk.
Jest Magda, dentystka, żona znakomitego ginekologa, matka dwójki dzieci, zalatana, zabiegana, zbyt zapracowana. 
Jest Natalia, również młoda matka, która z miłością podchodzi do dzieci, swoich i nie tylko. Niestety zbyt jest zmęczona, by mieć siłę na posprzątanie mieszkania, i ogarnięcie siebie samej.
Jest Karolina samotna pani psycholog, której boją się mężczyźni, ponieważ zbyt wiele dowiaduje się o nich na pierwszej randce, z racji swojego zawodu.
Jest Milenka, cudowna dziewczyna, przyszła mama, która przysposobiła dziecko swojego przyszłego męża, cudowne Zuzię -potocznie nazwaną rezolutnym, blond Bachorem, który z iście szatańską precyzją realizuje swoje cele.
Jest i Zofia Kruk ciocia Milenki, energiczna pani w kwiecie wieku, która postanawia pomóc szczęściu.
W końcowej fazie książki pojawia się też Marietta, nienaganna pani prokurator, wzór do naśladowania pod każdym względem, która jak się okazuje jest normalną istotą ludzką, której zdarza się nawet mieć dziurę w rajstopach.
I tak za sprawą "na chwilkę wstawionego kojca" do małej cukierni, miejsce to staje się azylem spotkań kilku kobiet, które organizują punkt przedszkolny dla matek, którym brak czasu dla siebie. Często kobiety te są na życiowych rozdrożach i bardzo potrzebują rozmowy, najchętniej w towarzystwie pachnących i aromatycznych babeczek, popijanych puszystą latte.
Mimo tych życiowych niepowodzeń, Magdalena Witkiewicz uroczo, mądrze i z humorem opowiada o kobietach, ich mężczyznach i o sile, która w tych kobietach drzemie, oraz o wielkiej potrzebie happy endu. 
Zdecydowanie polecam!!!

Ps. To chyba jedyna książka w moim zbiorze, która nie jest sensacją, kryminałem, zawiłą książką psychologiczną:)

3 komentarze:

  1. hmmmm... Po 28 stronach zacząłem się zastanawiać co ja w ogóle czytam. Ale przemogłem się... Lekka i przyjemna historia. Szybko sie czyta. Ba nawet w kilku momentach szczerze się uśmiałem, szczegolnie na fragmentach celnie punktujacych facetow i ich przywyczajenia.

    Co ciekawe, uważam, że kazdy facet raz w życiu powinien przeczytac taką książkę dla wlasnego lub swoje kobiety dobra :-)

    PS. Czy istnieje też coś takiego jak literatura męska? Czy w ogóle istnieja męskie odpowiedniki taki książek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Są książki tylko dla mężczyzn, do których sięgają również kobiety. Nie widzę w tym nic złego. To jest jakby wchodzić w świat męski bez ich wiedzy:) To działa również w drugą stronę. Prawda, że to przyjemne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemne, o ile chce się poznać taką nieskończoności jak kobieca natura. Tak.

    BTW, nie można sięgnąć do książki ani do garnka, ktory np. gdzieś tam stoi wysoko na półce. Raczej można sięgnąć po książkę :-)

    OdpowiedzUsuń