niedziela, 9 września 2018

"Wind River" film naprawdę godny polecenia...

"Wind River" to opowieść utrzymana w skandynawskich klimatach, choć akcja filmu rozgrywa się na terenie stanu Wyoming Wind River jednym z największych rezerwatów Indian w Stanach Zjednoczonych. Tu właśnie pracuje lokalny tropiciel Cory, w roli tej Jeremy Renner. Ziemia na której znajduje się ów rezerwat nazwana jest ziemią przeklętą, a to dlatego, że na każdym kroku da się odczuć iż, tutaj żywioły z człowiekiem wygrywają. Duże terytorium, kapryśna pogoda, gruba warstwa śniegu, a niska temperatura skutecznie zamraża wszelkie odruchy sprawiedliwości. Człowiek wobec tej białej kartki, która rozlewa się na ekranie jest niczym płatek śniegu, odczuwalna jest wyższość przyrody. 
Do tego dochodzi jeszcze obraz życia rdzennych amerykanów, pokazany jest raczej upadek ich kultury, nie chroni się tutaj tradycji, nie rozpowszechnia się już jej, tylko konserwuje. Przez cały film reżyser podkreśla w sposób wyraźny silne więzi rodzinne, przede wszystkim między dziećmi i rodzicami. W pewnym momencie da się odczytać, że rodzice nie mają już komu przekazywać tradycji, bo ich dzieci zajęły się innymi zajęciami, które niekoniecznie pokrywają się z życiem Indian zamieszkujących te ziemie. Alkohol, narkotyki, marazm i brak perspektyw zrobił swoją robotę.
Tak naprawdę, film ten jest historią o morderstwie, o dokonanym zbiorowym gwałcie na niewinnej dziewczynie, która uciekając przebyła 10 km na boso, w mrozie, który zamraża płuca i doprowadza do śmierci przez wykrwawienie się. Zwłoki jej przez przypadek znajduje Cory, który ze względu na swoje doświadczenie i niebywałe umiejętności tropiciela pomaga oddelegowanej agentce FBI, w roli tej widzimy jedną z sióstr bliźniaczek Olsen, która tutaj całkiem nieźle sobie poradziła. W trakcie dowiadujemy się, że Cory również stracił swoją córkę, która zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a zgwałcona dziewczyna byłą jej najlepszą przyjaciółką. Można odnieść wrażenie, że to właśnie kieruje Corym, który za wszelką cenę chce pomóc w odnalezieniu, jak się okazuje nie sprawcy, a sprawców. Przeciwwaga, którą rozdzielono pomiędzy bohaterów, sprawia, że w swoich rolach wypadają bardzo przekonująco. On - doświadczony, twardy, po przejściach, ona - naiwna, niedoświadczona.
Naprawdę dobry film, prosty, ale ma to "coś", na pewno oddziałuje i porusza, bez wielkich dialogów, niesamowitych zwrotów akcji, czy oceniania wyborów bohaterów.
Dopełnieniem tego wszystkie są przepiękne zdjęcia zaśnieżonych terenów filmowego "Wind River" oraz muzyka skomponowana przez Nick'a Cave'a.

Moja ocena
 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz