wtorek, 26 stycznia 2016

"PITBULL"

Film skazany na masowy sukces, pierwszy raz od dawien, dawna, nie było tyle osób w kinie. Prawdopodobnie osiągnie spory sukces, uznanie niedzielnych kinomanów i entuzjastów prostych filmów akcji. I z tego właśnie powodu mnie nie zachwycił, chyba spodziewałam się jakiegoś sensu tych całych "nowych porządków". Początek nie trzyma się ani kupy, ani d..y. Ma się wrażenie, że to zlepek kilku oderwanych od siebie historyjek. Dopiero w połowie filmu akcja zaczyna nabierać większego sensu i przyspieszenia.
Całość jest bardzo wulgarna, bardzo głośna, przerysowana, dla mnie odrobinę za bardzo, choć w serialu to, aż tak nie raziło. W tym filmie panuje ogólny chaos i brak jest czytelnego, głównego wątku.
Na pochwałę zasługuje jedynie gra aktorska Ostaszewskiej, jak zwykle jest nietuzinkowa, swojska, zabawna. A na uwagę główny bohater "Majami", w którego rolę wcielił się Piotr Stramowski, chce się rzec "prawdziwe ciacho", znany z takiego serialu, jak "2XL", o którym pierwszy raz słyszę. Sami zobaczcie:
Aktor, który towarzyszy Grabowskiemu, filmowy "Strachu"- to bezmózgi sterydziarz, który, gdy pojawia się na ekranie, rozkłada widza na łopatki, jednak nie siłą mięśni, lecz humorem, lub tekstami, które scenarzysta włożył mu w usta.
Tak jak pisałam wcześniej wiele nowych faktów ze starymi nie współgra. Reżyser jednak twierdzi, że większość pokazanych zbrodni miała swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, które spiął klamrą w postaci walki z gangiem mokotowskim. Problem w tym, że przypisał te czyny zupełnie niewiarygodnym i przerysowanym postaciom, co tworzy pewien dysonans. Elementy twardego realizmu przeplatają się tu z groteskowymi i paskudnie zabawnymi sytuacjami. Bo jak wytłumaczyć fakt, że najbardziej zaufani ludzie eleganckiego, inteligentnego szefa gangu to wyżej wspomniany "Strachu" i nieobliczalny psychopata "Zupa". Mimo to, te postacie, same w sobie są naprawdę dobrze zagrane, wyraziste i świetnie mogłyby funkcjonować w filmie klasy B. To samo zresztą tyczy się głównego bohatera. Czuły twardziel, przez swoją fryzurę i tatuaże rzucający się w oczy z kilometra, to również fajnie napisany bohater, ale do "diabła", nie do filmu, którego reżyser podkreśla w każdym wywiadzie realizm produkcji i stwarza jego pozory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz