czwartek, 18 kwietnia 2013

Gra o tron sezon III...

"Gra o tron" to amerykański serial fantasy stworzony przez Davida Benioffa i D.B. Weissa dla stacji telewizyjnej HBO będący adaptacją sagi "Pieśń Lodu i Ognia" autorstwa amerykańskiego pisarza George'a R. R. Martina. To jedna z największych i najdroższych produkcji HBO w historii. Wyprodukowanie jednego sezonu to koszt 55 milionów dolarów. To również najbardziej piratowany serial, pierwszy odcinek nowego sezonu został nielegalnie ściągnięty za pomocą programu BitTorrent przez ponad milion internautów w niecałą godzinę po emisji. Nigdy wcześniej nie pobrano tak dużej liczby kopii jakiegokolwiek serialu w tak krótkim czasie. Najwięcej piratów pochodziło z USA i Wielkiej Brytanii. W pierwszej piątce znalazła się Australia (3.) i Kanada (4.). W Europie królowały: Francja, Holandia i Hiszpania. Choć w rocznym zestawieniu za ubiegły rok Polska była w czołówce, tym razem naszego kraju nie uwzględniono w pierwszej dziesiątce. W trakcie emisji HBO pierwszy odcinek obejrzało ponad 4,4 mln Amerykanów. To największa publiczność w historii serii.
Ja również go widziałam i nie jestem zachwycona, tak jak większość fanów, którzy wypowiadają się na forach internetowych, jestem raczej zawiedziona. Nie ucieszyło mnie to, że już w 1. odcinku poruszone zostały chyba wszystkie najważniejsze wątki fabularne, z wyjątkiem dwóch czy trzech. Nie było trzęsienia ziemi, którego się spodziewałam, chyba, że fabuła będzie rozkręcać się z odcinka na odcinek, tak jak miało to miejsce w sezonie II. Na chwilę obecną jednak nie wydarzyło się nic, co spowodowałby zmianę mojego stanowiska, co sprawiłoby, że z chęcią będę go dalej oglądać.
Sezon I był naprawdę bardzo dobry, bo opowiadał nową historię rodziny, uwikłaną w potyczki rodów o królewski tron, w całkiem nowym świecie. Wszystko było świeże, innowacyjne i oryginalne, sam pomysł zasługiwał na pochwałę i uznanie. Fabuła skupiała się głównie na losach Neda Starka, potężnego północnego lorda władającego starożytną twierdzą Winterfell, oraz jego rodziny; Catelyn, żony z rodu Tullych oraz ich dzieci: Robba, najstarszego syna i prawowitego dziedzica Winterfell; Sansy, urodziwej córki, marzącej o zostaniu wielką damą; Aryi, często zapominającej o szlachetnym pochodzeniu na rzecz zabaw z niżej urodzonymi przyjaciółmi; Brana, pasjonata wspinaczki, który chce zostać wielkim rycerzem; oraz najmłodszego z rodzeństwa Rickona, a także Jona Snow, bękarciego syna Eddarda. 
Sezon II był troszkę słabszy na początku, co było częściowo winą fabuły literackiego pierwowzoru. W "Starciu królów" G.R.R. Martin wprowadził mnóstwo nowych postaci i miejsc, co musiało wprowadzić poczucie pewnego chaosu. Twórcy jednak doszli do wniosku, że muszą tu troszkę wyciąć, żeby móc dodać tam. Oczywiście w dalszym ciągu śledzimy losy głównych bohaterów i to cieszy. Nakręcono też więcej scen seksu i to ostrego. Na moją pochwałę zasługują ostatnie dwa odcinki: "Blackwater" oraz "Valar Morghulis", które przywróciły "Grze o tron" formę z 1. sezonu i pokazały, że ten serial może być klasą samą dla siebie w telewizyjnej rozrywce, co obrazowała moja twarz w trakcie ich oglądania.
Wiadomo już, że na pewno będzie sezon IV, który ma bazować na drugiej części "Nawałnicy mieczy" George'a R. R. Martina oraz na niewydanych jeszcze "The Winds of Winter" oraz "A Dream of Spring".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz