czwartek, 4 lipca 2013

"Dowód" - Eben Alexander


Książka mnie nie zachwyciła, jak dla mnie trochę naciągana historia naukowca, który rzekomo poznał niebo... Miałam bardziej ambitne oczekiwania wobec tego dzieła. Sam sposób opowiedzenia, tej jakby nie było dziwnej i być może naukowo niewytłumaczalnej historii jest dość banalny, a momentami groteskowy. Być może nie powinnam wypowiadać się na temat owej naukowej niewytłumaczalność, bo przecież nie posiadam w tej dziedzinie odpowiednich kompetencji. Jedno jest pewne, że wielu ludzi wierzy w inny Raj niż ten z Tunelem i Jądrem opisywanym w książce. W tym przypadku możliwe, że sam autor w nieodpowiedni sposób dobrał słowa lub nazwał to, czego doświadczył. Nie chcę pisać, że nie wierzę, ale to jedyne słowo jakiego mogę użyć, po prostu trudno mi „uwierzyć” w niektóre słowa, jak dla mnie wybujałe, być może moja fantazja jest zbyt uboga.
Jedno co mi się podobało to naukowe podejście do problemu, widać, że autor ma bardzo dużą wiedzę z zakresu neurochirurgii i wszystko to, co było zawarte w tej książce jest dla mnie przydatne.
Reasumując - książka nie przedstawia żadnych walorów literackich, powiedziałabym, że napisana jest dość chaotycznie i ma się odczucie, że pisał ją laik w dziedzinie literatury. Natomiast jeśli chodzi o wiedzę z zakresu medycyny, tu chylę czoło, te fragmenty mnie porwały i mam pewien niedosyt.
Wierzącym w życie pozagrobowe nie polecam tej lektury, bo przecież piekło kojarzy nam się z czymś innym, a niebo to niekoniecznie motyle, aniołki, bezkresna zieleń, itd.
Ta literatura mnie wymęczyła…

Ps. Podoba mi się jeszcze okładka, wiadomo dlaczego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz