czwartek, 24 października 2013

"Breaking Bad" sezon II

Drugi sezon okazał się o wiele lepszy od sezonu pierwszego, co zdarza się w niewielu przypadkach. Pojawiło się wiele interesujących wątków, oraz wiele ciekawych postaci. Jedną z nich jest prawnik Saul, który zasługuje na miano prawdziwej szui, ale bardzo bystrej, elokwentnej i niesamowicie urokliwej. Jest to postać, której nie można nie lubić, mimo swojego paskudnego postępowania. Pojawił się również jeden z moich ulubionych aktorów Jonathan Banks, jako detektyw Mike tzw. "cicho-ciemny".
Najlepszy dla mnie w tym sezonie był odcinek 9, przy mega dużej produkcji, śmiałam się do łez. Brak myślenia Pinkman'a jest po prostu rozbrajający, statystyczny amerykański nikt. Nie można nie wspomnieć o ostatnim odcineku 13, który jest wielkim zaskoczeniem i pokazuje, że wszystko do czegoś prowadzi. Jest akcja, której towarzyszy reakcja, jak to w chemii.
Natomiast postać Walta tak bardzo ewoluuje, że właściwie nic, już nie jest pewne i już dawno wybiega poza obszar amerykańskiego postępowania, przypisałabym jej raczej niemiecką doskonałość. Mam wrażenie, że z jego ust nie wydobywa się już nic, co nie jest wymierzone do granic perfekcji, wyliczone do ostatniego cala. Niby jest w nim coś, co go jeszcze wzrusza, nie wiem jednak, czy te łzy są prawdziwe, czy nie są częścią jakiegoś rachunku. Dla mnie w momencie zimnej kalkulacji przy śmierci Jane, stracił wiele ze swojego człowieczeństwa, którego już po pierwszym sezonie było niewiele. Odebranie życia po raz pierwszy wynikało z "samoobrony", w tym jednak przypadku, było to, po prostu nieudzielenie pomocy, której się nie spodziewałam. Brawa dla scenarzystów, którym udało się mnie zaskoczyć.
Rewelacyjny montaż - szczególnie scena w restauracji, wymiana spojrzeń Walta z przedsiębiorczym i równie perfekcyjnym Gustavo. Myślę, że ten duet jeszcze czymś nas zaskoczy.
Końcówka Jessiego, dość przytłaczająca, ale mam nadzieję, że podniesie się z tego upadku, pokaże, że na darmo nie zginęło tyle istnień, tylko po to, by nędzne jedno mogło żyć. Szkoda, że z tego powodu musiała zostać pogrzebana postać Jane Margolis (Krysten Ritter), która miała ciekawe usposobienie i mimo wszystko wnosiła wiele świeżości.
W kolejnym sezonie czekam na:
- nową postać kobiecą, myślę, że będzie to ktoś, kto zawiruje światem Walta, lub też odwrotnie,
- na oświecenie Pinkman'a,
- rozwinięcie postaci Saul'a i Gustavo,
- oraz większy procentowy udział tekstów Hank'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz